Usunięcie dwóch świąt państwowych: „François Bayrou igra z ogniem”

Aby zaradzić deficytowi budżetowemu, François Bayrou chce zlikwidować dwa święta państwowe. Timothée Duverger, historyk, wykładowca i badacz z Sciences Po Bordeaux, krytykuje „przestarzałą” wizję świata pracy. Wywiad
Timothée Duverger, wykładowca w Sciences Po Bordeaux, kieruje katedrą Terytoriów Gospodarki Społecznej i Solidarnej. Jest również badaczem w Centrum Émile'a Durkheima i prezesem Obserwatorium Terytoriów o Zerowym Bezrobociu Długoterminowym.

Czy Francja, mając 11 świąt państwowych, stanowi wyjątek w Europie?
Nie, Francja jest nawet poniżej europejskiej średniej wynoszącej 12,07 dnia. Poniedziałek Wielkanocny, który François Bayrou proponuje znieść, obchodzony jest w około trzydziestu krajach na całym świecie. Co więcej, święta państwowe, łącząc święta religijne z wydarzeniami historycznymi, uosabiają dwa odrębne obszary i, przede wszystkim, dwa bardzo odrębne obozy, jeśli chodzi o ich obronę.
W 2004 roku, po historycznej fali upałów z 2003 roku, Jean-Pierre Raffarin zniósł również święto państwowe, ustanawiając Poniedziałek Zesłania Ducha Świętego dniem solidarności z osobami starszymi. Jaki był tego rezultat?
Po pierwsze, podobnie jak dziś, propozycja ta wywołała kontrowersje. Jednak wdrożenie tego środka doprowadziło głównie do licznych obejść. Logika tego dnia solidarności w finansowaniu polityki związanej z wiekiem uległa rozmyciu. Do tego stopnia, że w 2008 roku Nicolas Sarkozy przywrócił Poniedziałek Zielonych Świątek jako święto państwowe. Nie odniosło to zatem spektakularnego sukcesu.
„Nie można zaprzeczyć pogorszeniu warunków pracy”
François Bayrou ze swojej strony celuje w dwa święta państwowe: Poniedziałek Wielkanocny i 8 maja. Święto religijne i data historyczna. Sprytny konsensus?
Wybierając święto religijne i datę historyczną, zraża obie strony. Skrajna prawica sprzeciwi się kwestionowaniu statusu święta Poniedziałku Wielkanocnego w imię rzekomo chrześcijańskich korzeni Francji, a lewica również będzie sprzeciwiać się społecznemu charakterowi świąt państwowych. Właśnie się pomylił.
Historia pokazała jednak, że 8 maja, który stał się świętem w 1953 r., nie jest dniem nienaruszalnym...
Tak. 8 maja utracił status święta w 1959 roku z inicjatywy generała de Gaulle'a. Wyzwoliciel Francji chciał zamknąć rozdział wojny, klęski Niemiec i rozpocząć pojednanie. Valéry Giscard d'Estaing również zniósł obchody 8 maja. To François Mitterrand w 1981 roku przywrócił 8 maja status święta. Przypominam, że Poniedziałek Wielkanocny również ewoluował. Napoleon skrócił Wielki Tydzień do jednego święta.
„Ósmego maja jest także dniem klęski nazizmu; nie możemy tego ignorować”.
8 maja oznacza również koniec II wojny światowej. Z powodu wojny na Ukrainie, tuż u progu Europy, kraj ten również nie jest neutralny...
Tak, 8 maja oznacza również klęskę nazizmu. W dzisiejszym kontekście, wraz z rosnącym populizmem, nie możemy ignorować tej historycznej interpretacji. Odebranie 8 maja statusu święta to polityczny błąd.
Dla pracowników zniesienie dwóch świąt państwowych oznacza dwa dodatkowe dni pracy bez wynagrodzenia...
Materialnie rzecz biorąc, to wszystko. Święto to jak dodatkowy dzień wolny. Pracownicy nie pracują, ale otrzymują wynagrodzenie. Co więcej, jeśli święto przypada w dzień urlopu, jest ono wliczane. Celem tego środka jest zachęcenie do dłuższej pracy.
„Zajmowanie się świętami państwowymi oznacza atak na 30 milionów ludzi pracy”
Te dwa święta państwowe przyniosłyby 4,2 miliarda euro do kasy państwa. To dwa razy więcej niż oczekiwano od najbogatszych w tym budżecie. Czy to wyjaśnia poczucie niesprawiedliwości?
Ten projekt budżetu nie wspomina o ponownym rozpatrzeniu ulg podatkowych dla przedsiębiorstw ani o polityce podaży Emmanuela Macrona. Rodzi to pytanie o sprawiedliwość podatkową. Jedna trzecia długu od 2017 roku wynikała z tych ulg podatkowych dla przedsiębiorstw. W lipcu Senat opublikował raport pokazujący, że w 2023 roku duże firmy skorzystają z 211 miliardów euro pomocy publicznej. Ta pomoc jest bardzo źle ukierunkowana i nie przynosi wiele w zamian. Podobnie rząd nie chce podatku Zucmana , który wprowadziłby podatek od majątku najbogatszych. Chociaż z pewnością nie rozwiązałby on wszystkiego, wygenerowałby dochody. W tym świetle zrozumiała jest reakcja pracowników, którzy stracą dwa święta państwowe.
To są aktywa, które zostaną dotknięte, to potencjalnie wybuchowe…
Atakowanie świąt państwowych oznacza atak na ludność pracującą. A to ogromna liczba osób, prawie 30 milionów, stanowiąca prawie połowę francuskiego społeczeństwa. Musimy to umieścić w szerszym kontekście. Francja doświadczyła długiego podboju społecznego, jakim było skrócenie godzin pracy, zarówno poprzez redukcję tygodniowego wymiaru czasu pracy, jak i wprowadzenie płatnych urlopów. Jednak od dwudziestu lat ta historia utknęła w martwym punkcie. Zwłaszcza w obliczu zjawiska, które jest obecnie udokumentowane: pogorszenia warunków pracy. Mobilizacja przeciwko reformie emerytalnej również może być wytłumaczona tą rzeczywistością. Wielu pracownikom trudno jest zakończyć karierę, jeśli nie są bezrobotni. Likwidacja dwóch świąt państwowych to igranie z ogniem.
François Bayrou uważa, że „Francja nie pracuje wystarczająco dużo i nie produkuje wystarczająco dużo”. Czy Francja ma problem z pracą?
Ta retoryka nie jest niczym nowym. Jest wręcz przestarzała. To wciąż te same stare stereotypy, które służą do forsowania tych środków. Rada Analiz Ekonomicznych (Economic Analysis Council) , która dostarcza dane rządowi, wykazała to, cytuję: „Różnica w liczbie godzin przepracowanych na mieszkańca w porównaniu z naszymi europejskimi sąsiadami jest w całości wyjaśniona niskim wskaźnikiem zatrudnienia we Francji, a nie średnią liczbą godzin przepracowanych na osobę zatrudnioną”. Wydaje mi się, że to jasne. Musimy również rozróżnić legalne godziny pracy od rzeczywistych godzin pracy. Ponieważ 35-godzinny tydzień pracy nie jest dla każdego i jest z powodzeniem omijany. Mówiłem tylko o seniorach, ale spójrzmy na młodych ludzi. Ich wskaźnik zatrudnienia jest we Francji niższy niż gdzie indziej. Nasi młodzi nie są leniwi, ale ich wejście na rynek pracy jest skomplikowane. I nie możemy powiedzieć, że korzystają z polityki społecznej, skoro nie mają dostępu do RSA… Później możemy również, jak domagają się niektóre stany republikańskie w Stanach Zjednoczonych, zmusić dzieci do pracy.
SudOuest